Dawno temu był sobie słynny kowal, który trafił do lochu skuty łańcuchem. Zaczął się dokładnie przyglądać jego ogniwom w poszukiwaniu słabszego miejsca, które pozwoliłoby mu zerwać okowy.
Jego nadzieje zgasły jednak, gdy odkrył znaki wskazujące na to, że to on sam wykuł ten łańcuch. Chlubił się bowiem zawsze, iż nikt nie zdoła zerwać łańcucha przezeń wykutego.
Podobnie jest z grzesznikiem. Własnymi rękami wykuwa łańcuch, który go pęta, okowy, których nie zdoła zerwać ludzka dłoń.
Autor nieznany