– Ufff! Nie chcę już więcej bawić się z tym niegrzecznym dzieckiem. Gryzie mnie, rzuca w kąt, jakbym był jakąś ścierką!
Tak mówił śmieszny, pluszowy niedźwiadek, o jednym uchu prawie już oderwanym, który starał się wyciągnąć łapkę uwięzioną w szufladzie przy łóżku. Ludwiczek, jego pan, wyszedł w pokoju, a mamusia miała zaprowadzić go do dentysty. Dzięki temu zabawki mogły swobodnie rozmawiać między sobą.
– Ty się skarżysz? Ale pomyśl, że on odrywa mi drzwiczki, koła, łamie błotniki! – stwierdziło zielone autko, porzucone na środku pokoju.
– A co ja mam powiedzieć? Spójrzcie, jak mnie urządził! Nie mam nogi, brakuje mi jednej ręki – powiedział pajac, siedzący na brzegu kaloryfera.
– Jak mi się wydaje, nikt z nas nie był traktowany delikatnie – stwierdził mały wózek, cały poobijany, któremu też brakowało dwóch kółek. A więc – ciągnął dalej – dlaczego nie przestaniemy bawić się z nim?
Przez chwilę zapanowała cisza. Zabawki zastanawiały się nad dziwną propozycją; nikt przedtem o tym nie pomyślał.
W końcu wszyscy zgodzili się: nie będą bawić się z Ludwiczkiem.
Gdy chłopiec wszedł do swego pokoju, pierwszym jego odruchem było kopnięcie autka. Ale co za zaskoczenie! Autko nie przesunęło się zupełnie i Ludwiczek o mało nie upadł, gdyż stracił równowagę. Nasz przyjaciel – niezadowolony – chciał „pocieszyć” się swym zranionym pajacykiem, ale nie potrafił go podnieść: pajac wydawał się przyklejony do podłogi.
Tym razem naprawdę się rozzłościł. Dlaczego nie może się bawić? Spojrzał na swego niedźwiadka. Jak smutnie wyglądał w tej niewygodnej pozycji, z uwięzioną łapką i oberwanym uszkiem! Spojrzał na niego uważniej. Dziwnie, wydawało się, że szklane oczy świeciły się bardziej niż zazwyczaj. Może był smutny? Delikatnie wziął go na rękę, trochę pogłaskał: jaki był miękki i ciepły!
– Czy ty naprawdę mnie kochasz? – spytał nagle niedźwiadek.
Ludwiczek odpowiedział: – Naturalnie!
A więc musisz mnie szanować, nie wolno ci ciągnąć mnie za ucho i szczypać mnie. Przyrzekasz? A będziesz szanował również inne zabawki? Wszystkie one pragną być twoimi przyjaciółmi i chcą bawić się z tobą, pod warunkiem, że będziesz się z nimi dobrze obchodził.
– Tak, tak przyrzekam wam: postaram się was nie psuć. Dobranoc, przyjaciele! – to mówiąc, podniósł pajaca, autko, wózek ciężarowy i porządnie poukładał na półce, myśląc już o dniu następnym. Postara się wtedy naprawić zepsute części zabawek z pomocą tatusia i mamusi.
Flora Bresciani Nicassio