Co robisz, gdy w twoim życiu pojawia się wielki problem? Serce bije w przyspieszonym tempie, a przez głowę przebiega tabun myśli, biegnących bez większego ładu we wszystkich możliwych kierunkach? Pierwsza reakcja – łapiemy się starych nawyków – atakujemy problem albo uciekamy przed nim, udając, że w ogóle nie istnieje. Dzwonimy zdesperowani do przyjaciół i znajomych, szukamy specjalistów, w których rady wierzymy ponad wszystko, zajadamy stres łakociami… albo włączamy ulubiony serial, który pomaga nam odpłynąć w błogi stan zapomnienia. „Nie ma takiego problemu ani osobistego, ani rodzinnego, ani narodowego, ani międzynarodowego, którego nie można byłoby rozwiązać przy pomocy Różańca” – Matka Boża w Fatimie dała Łucji najlepszą receptę na wszystkie nasze życiowe bolączki.
Odnieść triumf nad wrogami
Ania i Jurek mieli idealnie poukładane życie. Ona prestiżową posadę w sądzie, on dobrze płatną w korporacji. Pracy jednak było coraz więcej i więcej, a kiedy idą za tym dobre pieniądze i pozycja społeczna, trudno powiedzieć „stop”. – Brakowało czasu na rozmowę, relacje, ciągle się mijaliśmy… to się tak delikatnie „wsączało” w nasze życie – opowiada Ania. I tak pomału ich życiowe szlaki się rozchodziły. Wzajemne pretensje narastały. Pod gruzami żalu ciężko było dostrzec te cechy, które sprawiły, że się w sobie przed laty szaleńczo zakochali. Jedynym racjonalnym rozwiązaniem, które podsuwali im znajomi był rozwód. – Przekonywałem samego siebie, że to słuszna decyzja, ale na samą myśl o tym odczuwałem żal – wspomina Jurek. Zawsze uważał siebie za silnego i zaradnego mężczyznę. Wtedy poczuł, że grunt na którym stoi, wcale nie jest tak pewny, jak mu się wcześniej wydawało. I… o co wcześniej siebie nigdy by nie podejrzewał, zaczął modlić się za żonę na różańcu…
Odmawiał różaniec nie jedną, dwie, czy trzy dziesiątki dziennie, ale Nowennę Pompejańską – codziennie trzy części różańca przez 54 dni! Dla niego było to jak mozolna wspinaczka na najwyższy ze szczytów świata. – Wiedziałem, że tylko dzięki wspólnej modlitwie zdołamy przetrwać ten kryzys. Jednak Ania nie chciała uczestniczyć ze mną we wspólnotowej mszy świętej, unikała modlitwy. Odmawianie nowenny skończyłem w czwartek, a w piątek była Eucharystia. Rano żona oznajmiła, że czuje pragnienie, aby pójść na nią razem ze mną! Kolejne kroki zbliżały ich do siebie. Pomału odbudowali to, co wydawało się, że runie z wielkim hukiem.
Podobnych historii o mocy modlitwy różańcowej słyszałam bardzo, bardzo wiele – we wspólnocie, do której należę, podczas wywiadów (nawet kiedy dotyczy on całkiem innego tematu!), w czasie zwykłych koleżeńskich pogawędek. Święty Ojciec Pio, który nigdy nie rozstawał się z różańcem, podkreślał, że to „modlitwa do Tej, która odnosi triumf nad wszystkimi i nad wszystkim”. Któż z nas nie chciałby wejść w sojusz z Kimś, kto ma takie możliwości? Któż z nas nie pragnie zwyciężyć w walce z nałogiem, depresją, rakiem, bezrobociem? Dlaczego więc nie sięgamy po to, tak dostępne i proste, lekarstwo?
Monotonny… ale prowadzi eto celu
Bo różaniec wydaje nam się mało atrakcyjny. Już łatwiej nam nawet uwierzyć w moc modlitwy charyzmatycznej, gdy podczas donośnego śpiewu pękają mury kościoła… A gdy przesuwamy paciorek za paciorkiem powtarzając wielokrotnie „Zdrowaś Maryjo”? Ogarnia nas znużenie. Nie mieliście nigdy takiego uczucia? Ile razy słyszałam, że ktoś próbował wieczorem odmówić różaniec… ale w trakcie zasnął. Sama wielokrotnie doświadczałam jak podczas odmawiania tej modlitwy nagle moje powieki stawały się bardzo, bardzo ciężkie.
Uważam tak, jak młodzi, że różaniec jest monotonnym „klepaniem”, ale na przykład wiosłowanie w kajaku też bywa nudne, monotonne, a jednak jakoś prowadzi do celu – wyznał w jednym z wywiadów Wojciech Cejrowski.
Klaudia była zaradną kobietą sukcesu. Urodzona optymistka, która doskonale radziła sobie w życiu. Aż do momentu, kiedy rozpadł się jej długoletni związek. – Byłam w dole, z którego nie widziałam żadnego wyjścia. Wtedy zadzwoniła do mnie koleżanka. Rozpłakałam się do słuchawki. A ona wtedy zaproponowała, abyśmy codziennie, o tej samej godzinie, modliły się dziesiątkę różańca – wspomina. Nie wydawało się jej to świetnym pomysłem… ale innego nie miała. Zgodziła się. – Kiedy odmawiałam różaniec nie czułam żadnych uczuć. Całkowita posucha.
Recytowałam go jak jakąś formułkę. Machinalnie – wyznaje. Jednak z dnia na dzień stawała się spokojniejsza. Negatywne emocje pomału odchodziły. Po miesiącu tego „klepania” doświadczyła realnej Bożej obecności. – Spotkałam Chrystusa i zakochałam się w Nim – stwierdza. Może, gdy w danym momencie, nie stać nas na nic więcej niż tylko machinalne odmawianie tej modlitwy, to także ma to sens?
– Czasami podczas różańca dopadają mnie rozproszenia… Jednak najważniejsza jest wytrwałość. Nie można zrażać się tymi myślami, które się pojawiają. Pan Bóg przecież wie wszystko i dla Niego najważniejsza jest postawa naszego serca oraz wierne trwanie przy Nim, pomimo przeciwności – podkreśla Magdalena Buczek, założycielka Podwórkowych Kół Różańcowych, do których obecnie należy ponad 150 tys. dzieci na całym świecie.
Nie zniechęcaj się! Bóg Cię słucha…
Druga niebotyczna góra, która wyrasta przed tymi, którzy chcą być wierni fatimskiemu wezwaniu, to pozornie niewysłu- chane modlitwy. W świecie fast (z ang. szybkie) foodów i produktów instant chcielibyśmy mieć wszystko na zawołanie. Nie lubimy czekać. Zapominamy, że Bóg nerwowo nie zerka na zegarek. On wie, kiedy i co jest nam potrzebne.
Moi znajomi ze wspólnoty już długo borykają się z chorobą swojego dwu i pół letniego synka. Przyszedł moment kiedy było bardzo, bardzo źle. Lekarze bezradnie rozkładali ręce, lekarstwa przestały pomagać, dieta nie skutkowała. Ignaś chory na reumatoidalne zapalenie stawów czuł się coraz gorzej. Zatroskani rodzice postanowili wspólnie odmówić w intencji jego zdrowia Nowennę Pompejańską (3 części różańca dziennie). – Przez pierwsze tygodnie modlitwy z jego stanem zdrowia było jeszcze gorzej. Już nie mieliśmy siły, ale wtedy przypomnieliśmy sobie historie ludzi, którzy opowiadali, że czasami tak bywa. To próba wiary i wierności modlitwie pomimo wszystko. Nie odpuszczaliśmy. Od przyjaciół, którzy wytrwale modlili się o zdrowie naszego synka, usłyszeliśmy proroctwo, że Bóg uzdrowi Ignasia przez ręce lekarzy. Podczas części dziękczynnej Nowenny, kiedy byłam już na skraju wyczerpania psychicznego, lekarka oznajmiła, że dostaliśmy się do programu leczenia biologicznego, na które Ignaś bardzo długo czekał. Leczenie od razu poskutkowało. Nasz synek czuje się już o wiele lepiej.
Podobne doświadczenie mieli Gosia z Adamem. Lekarze doradzali im usunięcie ciąży. Dzieci (ponieważ była to ciąża bliźniacza) miały urodzić się z ogromnymi wadami genetycznymi. Jednak Gosia i Adam nie dali się zastraszyć tymi wieściami. Chwycili za najpotężniejszą broń w odpieraniu złego ducha lęku – różaniec. Przez całą część błagalną Nowenny Pompejańską spływały do nich coraz gorsze wieści o stanie zdrowia ich dzieci. – Ostatni jej dzień przypadł w pierwszy piątek. Wtedy zostały też pobrane nowe komórki do badań. W części dziękczynnej zaczęły spływać same dobre informacje – kręgosłupy dobrze się rozwijały, cysta zanikała.
„Jedno Zdrowaś Maryjo (…) wstrząsa całym piekłem” podkreślał św. Jan Maria Vianney. Nic więc dziwnego, że zły duch wymierza przeciwko różańcowi całą artylerię. Jest jeszcze jeden jego pocisk – błędne przekonania, które przyrosły do tej modlitwy. Pierwsze – że to modlitwa przestarzała, związana tylko z ludową religijnością, nie odpowiadająca charyzmatycznemu wymiarowi Kościoła. A przecież to właśnie Maryja czekała z Apostołami, aż przyjdzie Duch Święty. I Apostołowie się doczekali, bo byli w doborowym towarzystwie Matki Jezusa! Jeżeli ktoś jeszcze ma wątpliwości, to wystarczy prześledzić wypowiedzi papieskie na temat różańca – ile on przeszedł szlaków w rytmie tej modlitwy… W czasie górskich spacerów nie rozstawał się z różańcem. Medytował, modlił się non stop. Dla mnie, zwykłego policjanta, to był wyraźny znak, że w tych górach można naprawdę zbliżyć się do Boga. Zauważyłem, że on nie wyjeżdżał w góry tylko po to, by wypocząć. Nie! On tam nieustannie się modlił na różańcu. – wyznał Enrico Marinelli, ochroniarz Jana Pawła II.
Różaniec dla twardzieli
– Spotkałem się z podejściem, że różaniec to bardziej kobieca forma religijności. A ja od początku mojego nawrócenia miałem niesamowite do niego przyciąganie! – wyznaje Jan Ławniczak, dowódca 4 Plutonu Różańcowego. – Wstąpiłem do Plutonu Różańcowego, ponieważ sam jestem związany z militariami, wojskiem i ta nazwa bardzo do mnie przemówiła. Rzeczywiście różaniec to prawdziwa broń w duchowej walce. Używam jej często, kiedy po trudniejszej rozmowie z żoną, atakują mnie negatywne myśli, które nakręcają mnie w złą stronę. Idę na spacer i chwytam za różaniec. Powtarzając „Ave Maria” (bo lubię modlić się po łacinie) uspokajam się, zaczynam racjonalnie myśleć, inaczej patrzę na całą sytuację – wyznaje.
Po różaniec także chętnie sięga znany polski bokser – Tomasz Adamek: „Modląc się na różańcu, proszę Boga i Maryję o zwycięstwo. Dziękuję także za udaną walkę. Różaniec daje mi wewnętrzny spokój. Wielu zawodników nie daje sobie rady ze stresem i z napięciem, jakie towarzyszy każdej walce. Żeby oswoić strach potrzebują porady psychoterapeutów. Ja tego nie potrzebuję. Mam różaniec” – wyznał w rozmowie z Mariuszem Rzymkiem.
Wpleć różaniec w życie
Jednak najbardziej prozaiczna, przyziemna i ciągła pokusa to… brak czasu. Jak często zostawiamy tę modlitwę na czas, kiedy posprzątamy mieszkanie, ugotujemy obiad, naprawimy samochód, wytrzemy kurze, oglądniemy serial… i okazuje się, że odpowiednia chwila nigdy nie nadchodzi, bo doba ma tylko (i aż!) 24 godziny.
„Ledwie się obudzisz nie pozostawiaj ani sekundy szatanowi, zaczynaj odmawiać różaniec. Nawet wtedy, gdy pracujesz – zmywasz naczynia, czy cokolwiek innego robisz, módl się – bo wtedy nie dajesz miejsca szatanowi, aby pracował w twoich myślach. A poza tym kroczysz w wolności i jesteś spokojny” – daje nam bezcenną wskazówkę Ojciec Pio. Nie czekaj aż ze wszystkim się uporasz! Lepiej wpleć tę modlitwę w swój codzienny harmonogram. Jadąc do pracy, zmywając naczynia, odkurzając mieszkanie, spacerując – możesz się modlić!
– Modlitwa różańcowa wyznacza mi codziennie rytm dnia… Bardzo lubimy z mamą modlić się, gdy jedziemy samochodem. Często są to dalekie trasy, więc wtedy na spokojnie możemy odmówić cztery części różańca. Mierzymy odległość odmówionymi różańcami – podkreśla Magda Buczek.
Natalia Podosek-Rakoczy
W Naszej Rodzinie nr 93