881 776 552 (całodobowo: wezwania do chorych, sprawy pogrzebowe)

           Kościół w Polsce ma swoją średniowieczną stygmatyczkę, osobę cokolwiek zapomnianą, choć niezwykłą. Matka dziewięciorga dzieci, mistyczka, niestrudzony pielgrzym po sanktuariach Europy, w końcu mniszka, zamurowana na własne życzenie przy katedrze w Kwidzyniu. Mowa o bł. Dorocie (1347-1394), urodzonej w Mątowach koło Malborka, na terenie należącym wówczas do Prus, a właściwie do państwa będącego we władaniu zakonu krzyżackiego. Dorota pochodziła z rodziny holenderskich osadników osiadłych na Żuławach.
           Pod wpływem matki bardzo wcześnie zaczęła pracę nad pogłębieniem życia religijnego. Już w młodym wieku przeżywała stany mistyczne. Uważała, że jej przeznaczeniem jest służba Bogu. Jednak w wieku 16 lat wbrew własnej woli została wydana za starszego od niej o prawie 20 lat bogatego gdańskiego rzemieślnika posiadającego warsztat wykonujący zbroje dla rycerstwa, Adalberta.
           Mąż Doroty był jedną z najlepszych partii w Gdańsku. Posiadał świetnie prosperujący warsztat, lubił wystawne życie i starał się utrzymywać wysoką pozycję w gdańskim patrycjacie. Jako rzemieślnik i kupiec lubił wystawne życie towarzyskie. Bywało, że przychodził pijany. Dbał o swe znaczenie. Miał też temperament władczy i bardzo gwałtowny. Kiedy więc Dorota zaczęła codziennie uczęszczać do kościoła mariackiego na Mszę świętą oraz do dominikanów, których sobie upodobała w sposób szczególniejszy, kiedy nadal oddawała się modlitwie i uczynkom pokutnym, a korzystając ze znacznego majątku męża – również uczynkom miłosierdzia, mąż często wychodził z równowagi. Doprowadzał wówczas do awantur, bicia do krwi, zamykania żony, by nie mogła uczęszczać do kościoła. Dopiero kiedy pewnego dnia tak ją pobił, że była bliska śmierci, okazał Dorocie nadzwyczajną troskliwość w trosce o swoje „dobre” imię.
Heroiczna cierpliwość i łagodność żony zwyciężyła. Swoją dobrocią i cierpliwością, ale zarazem i modlitwą sprawiła, że Adalbert stawał się coraz spokojniejszy i łagodniejszy, zaczął i on częściej przystępować do sakramentów. Być może do nawrócenia przyczyniły się również domowe nieszczęścia. W czasie epidemii, jaka zapanowała w roku 1373, zmarło mu naraz troje dzieci. W czasie epidemii w roku 1382 zaraza zabrała mu dalszych pięcioro dzieci, jakie mu dała Dorota. Na dziewięcioro dzieci przeżyła rodziców tylko jedna córka, która wstąpiła do klasztoru mniszek w Chełmnie.
         Jedyna jej córka która dożyła wieku dorosłego, Gertruda została potem mniszką benedyktyńską w Chełmnie. Dorota pisała potem do niej: „Droga córko, powinnaś sama naszego Pana, jak Oblubieńca, miłować i bezustannie Go wzywać. Niech Twoje myśli i Twoje zmysły zajmują się Nim często, wówczas poczujesz Jego smak (…). Porzuć wygodne drogi i wspaniałe gościńce. Trzymaj się mocno naszego Kochanego Pana i ucz się od Niego chodzić również po wąskich ścieżkach, które prowadzą do życia wiecznego”.
Stopniowo zdołała nakłonić męża do pracy nad urobieniem życia wewnętrznego, a następnie odbyła z nim szereg pielgrzymek do zachodnioeuropejskich sanktuariów. Razem z mężem Dorota nawiedziła w roku 1384 Akwizgran, by uczcić relikwie męki Pańskiej. Następnie wspólnie odwiedzili słynne sanktuarium Matki Bożej w Einsiedeln (Szwajcaria). Pobyt tam wywarł na nich tak silne wrażenie, że sprzedali warsztat i dom, i udali się z nową pielgrzymką (1385-1387). Trwała ona dwa lata i przebiegała wśród wielkich niewygód i niebezpieczeństw ze strony rozbójników. Na miejsce dotarli wycieńczeni i ograbieni z mienia. W niektórych klasztorach żeńskich Dorota zetknęła się z nową formą ascezy przez zamurowanie się w klasztorze. Wreszcie w latach 1389-1390 pielgrzymowała do Rzymu. Setki kilometrów, noce spędzone na czuwaniu i kontemplacji, a także ekstaza przezywana w sanktuariach, które nawiedziła, sprawiły, że dotarła do Wiecznego Miasta skrajnie wyczerpana. Spędziła tam kilka tygodni, nękana przez tajemniczą chorobę, uduchowiona i szczęśliwa. Kiedy w maju 1390 roku wróciła do Gdańska, jej mąż już nie żył.
            Dorota opowiadała spowiednikom o wizjach, które miała. O słowach, które, mówił do niej Jezus. Mówiła w taki sposób, że zachwycała wybitnych teologów. Znalazła ich dopiero wśród kanoników w Kwidzynie. Kiedy mieszkała w Gdańsku, księża krzyczeli na nią z ambony. Większości gdańskich księży nie podobało się, że Dorota chce codziennej Komunii świętej. I powołuje się przy tym na życzenie Pana Jezusa. Wtedy ludzie przyjmowali Komunię rzadko: według tradycji krzyżackiej najpobożniejsi siedem razy w roku.
Nic więc dziwnego, że po śmierci męża osiadła w Kwidzynie i poddała się kierownictwu duchowemu Jana z Kwidzynia, który wcześniej był profesorem teologii na uniwersytecie w Pradze. Ujawniała mu swoje objawienia i przeżycia mistyczne, ekstazy. Opisał on potem wydarzenie nazwane przemianą serca: Miało to miejsce w 1385 r., podczas modlitw w kościele Najświętszej Maryi Panny w Gdańsku. W czasie uroczystości kościelnej Dorota klęcząca w tłumie zobaczyła Chrystusa, który zbliżył się do niej i zabrał jej serce, a dał nowe, gorące i napełniające ją wielką radością i miłością do Boga”. W opisie Jana z Kwidzyna fakt ten potraktowany jest jako zdarzenie cudowne, polegające na fizycznej wymianie serca. Niewątpliwie przemiana serca u bł. Doroty była początkiem jeszcze intensywniejszych przeżyć mistycznych.
          Od młodzieńczych lat Dorota nosiła stygmaty. Jan z Kwidzyna zeznał, że rany Doroty zmieniały się, nie zawsze krwawiły, choć ich noszenie wiązało się z ogromnymi cierpieniami. Swoistym świadectwem o stygmatycznych zranieniach Doroty jest poświęcona jej ikonografia. Od samego początku przedstawia się Błogosławioną trzymającą w ręku albo strzały, albo miecze skierowane we własne serce.
           Na własne życzenie, a za zgodą kapituły pomezańskiej, dnia 2 V 1393 r. została zamurowana w celi przylegającej do katedry kwidzyńskiej. Przez zakratowane okienko, wychodzące na ołtarz z Tabernakulum – codziennie przyjmowała Komunię św. W celi Doroty były trzy okienka. Jedno w stronę kościoła, przez które codziennie przyjmowała Komunię. Drugie w stronę nieba, przez które składała ręce. I trzecie w stronę cmentarza, przez które rozmawiała z przychodzącymi do niej ludźmi. Jechali do niej z daleka, żeby się w trudnych sprawach poradzić. I odchodzili pod głębokim wrażeniem tego, co usłyszeli. Zamykając się przed ludźmi w celi, w niewytłumaczalny sposób na nich się otwarła. Ci, którzy dotąd nią gardzili, odkryli i zafascynowali się jej przemyśleniami.
           Tak było choćby w przypadku księdza Mikołaja Hollanda, który skończył studia w Pradze. Rozmowy z niewykształconą Dorotą ogromnie nim wstrząsnęły. – Pewnego razu wyjawiła mi niektóre moje grzechy popełnione w młodości. A sama o sobie powiedziała, że jest niepotrzebnym i nieprzynoszącym owoców stworzeniem – opowiadał z przejęciem. Potwierdzał, że kobieta całymi nocami się modliła.
          Wyczerpana pokutą, zmarła 25 czerwca 1394 r. Jej grób znajduje się w podziemiach tamtejszej katedry św. Jana Ewangelisty w krypcie biskupów. Tej niezwykłej niewieście zaczęto natychmiast po śmierci oddawać cześć jako osobie świętej. Sława jej objęła całe terytorium krzyżackie i przeszła do Polski, Niemiec i do Czech. Ponieważ liczba pielgrzymek zwiększała się z każdym dniem, biskup nakazał wybudować dla błogosławionej osobną kryptę, gdzie umieszczono jej ciało i gdzie wystawiono jej ołtarz. Działy się także przy jej grobie liczne uzdrowienia i nawrócenia. Z polecenia biskupa Kwidzyna i wielkiego mistrza krzyżackiego, spowiednik i kierownik duchowy Doroty, Jan z Kwidzyna, napisał jej żywot w języku łacińskim i niemieckim. Do dnia dzisiejszego zachowało się w odpisach kilka jego egzemplarzy. Tekst niemiecki ukazał się drukiem w Malborku w roku 1492 jako pierwszy druk pomorski. Tenże Jan z Kwidzyna spisał również objawienia, jakie miała Błogosławiona jego penitentka i jej wyznania.
           Na podstawie tych dzieł, jak też na prośbę wielkiego mistrza i biskupów pruskich papież Bonifacy IX w roku 1404 polecił przeprowadzić proces kanoniczny biskupom chełmińskiemu i warmińskiemu oraz opatowi oliwskiemu. Spisano zeznania 257 świadków o cnotach błogosławionej i o doznanych niezwykłych łaskach w ośmiu obszernych tomach i w roku 1405 wysłano je do Rzymu. Jednak wojna Polsko-Krzyżacka przerwała ów proces beatyfikacyjny. Jak donosi w swojej Kronice Jan Długosz, król Władysław Jagiełło po zwycięstwie pod Grunwaldem nawiedził we wrześniu 1410 roku jej grób. Ze względu na relikwie nie pozwolił zniszczyć znajdującego się pod panowaniem krzyżackim miasta, a nawet nadał mu nowe przywileje.
          Kult Doroty trwał nadal w Ziemi Chełmińskiej i na Warmii. Na tej podstawie biskup chełmiński, Jan Lipski, dekretem z 1637 roku polecił czcić Dorotę z Mątowów wraz z Jutą z Chełmży jako patronki Ziemi Pruskiej. W czasie niewoli kult zamarł. Protestanckim władzom niemieckim nie zależało przecież, by rozbudzać ducha katolickiego. Ale po odzyskaniu niepodległości w roku 1918 biskupi warmiński i chełmiński rozpoczęli starania o jej kanonizację. W roku 1933 została wysłana petycja do Rzymu, w 1935 poparł ją biskup gdański i synod diecezjalny. Energicznie prowadzili je dalej biskup chełmiński i gdański po wojnie od 1945 roku. Zostały one wreszcie uwieńczone wynikiem pomyślnym. Dnia 9 stycznia 1976 roku Kongregacja do spraw beatyfikacji i kanonizacji zatwierdziła dekret stwierdzający heroiczność życia oraz istnienie kultu od niepamiętnych czasów. Dekret ten tegoż dnia podpisany przez papieża Pawła VI, jest równoznaczny z aktem beatyfikacji. W 1999 roku w jej kaplicy modlił się ówczesny prefekt Kongregacji Nauki Wiary Joseph Ratzinger – dzisiejszy papież Benedykt XVI.
          Dorota z Mątowów jest jedyną osobą wśród polskich świętych, która wybrała formę życia rekluzy. Bardzo wcześnie zaczęła przeżywać stany mistyki w jej najwyższych formach: widzeń, poufałej rozmowy z Chrystusem, otrzymywanych nadprzyrodzonych nakazów, stanów ekstazy itp. Wyróżniała się nabożeństwem do męki Pańskiej. Jest również jedyną w polskiej hagiografii stygmatyczką. Jest rzeczą znamienną i nader rzadko spotykaną nawet wśród świętych, że wizje bł. Doroty pokrywały się ze świętami liturgicznymi i były z nimi silnie powiązane. Dorota wyróżniała się także niezwykłym nabożeństwem do Eucharystii. Spowiadała się codziennie, by mogła przyjmować codziennie Komunię świętą. Był to w owych czasach także wyjątek. Jej biografowie stwierdzają, że bł. Dorota miała szczególne nabożeństwo do dusz czyśćcowych i że była z nimi w żywym kontakcie. Za najprostszą drogę do doskonałości uznawała wstręt do grzechu, nawet najmniejszego, oraz całkowite oddanie się Bogu, tak aby nic nie zostawiać dla siebie. Życie Doroty było radykalnym wołaniem o ducha, o obecność modlitwy, ciszy, świętej samotności, w której można doświadczyć Boga.